Mój Boże, ale ten film jest dobry. Znowu jak w dwunastu gniewnych mamy wszystko oparte na aktorstwie (genialnym !!), malutkie zamknięte pomieszczenia w których aż śmierdzi od klimatu, teatralną wizję czytaj poszczególne sceny to przede wszystkim dwójka rozmawiających ze sobą aktorów, łamanie prawideł gatunkowych bo kto słyszał żeby z filmu sądowego o zabójstwie gwałciciela wpleść bardzo mocne wątki komediowe (!!), całkowite zerwanie z stereotypami postaci - adwokat który w sumie ma wywalone na prawo ważne jest żeby zapłacić rachunki, ofiara gwałtu nie jest smutną kobietą tylko sprawia wrażenie lubiącej "ten sport", morderca to facet z którym poszło by się na piwo, pomocnik adwokata to pijaczek, a sędzia sprawia wrażenie zdziecinniałego głupka.
Haha dobrze podsumowałeś postaci. Ja dodałbym klimat starych czasów: wszyscy na sali sądowej palą ile chcą i kiedy chcą, wielka dyskusja czy można powiedzieć w sądzie na głos słowo "majtki", a oskarżyciel otwarcie sugeruje kobiecie-świadkowi że została zgwałcona, bo była zbyt wyzywająco ubrana. Ok, nie mówię, że to ostatnie jest dobre, ale w dzisiejszych Stanach wyleciałby z zawodu jeszcze zanim taka myśl przyszłaby mu do głowy.
I o to lewicy chodzi - żeby z mordercą (tak przedstawionym) chciało się iść na piwo, a organy (wiadomo czego) były głupie. Aleś jest naiwny, kolego.