Kto nie widział jeszcze filmu "Pirosmani" z 1969 roku, niech czym prędzej nadrobi zaległości. A kto go już widział, warto by teraz zapoznał się z krotkometrażowym dziełem Sergeia Parajanova, również traktującym o twórczości gruzińskiego mistrza prymitywizmu. W tym krótkim obrazie, ormiański reżyser tnie dzieła Pirosmaniego na kawałki, by potem posklejać je w zupełnie nową, ożywioną formę audiowizualną. Montaż, muzyka i odgłosy podłożone pod obrazy malarza tworzą barwną całość, a uzupełnione aktorskimi inscenizacjami pozwalają na poznanie procesu twórczego i czerpanych z życia inspiracji artysty. Do podziwiania.