TFA zbyt podobne do ANH? HEJT!
TLJ nie wygląda jak żadne Gwiezdne Wojny do tej pory? HEJT.
Nie pykła mi teoria co do Snoke'a i Rey? HEJT!
Popcorn za drogi? HEJT!
Brak logiki wojennej w filmie który jest baśnią i ma być kinem familinym? HEJT!
Parę żartów odwołujących się do maskotek filmu? HEJT!
Luke jest kozakiem w inny sposób niż mi się wydawało? HEJT!
Ludzie ileż można. Film przełamuje każdy możliwy schemat w Gwiezdnych Wojnach, co i rusz starając się Was zaskoczyć. Wprowadza bohaterów na nową drogę, robi co może by dać Wam coś ciekawego, lecz coś czego niekoniecznie oczekiwaliście? Ileż można pluć na twórców za to że robią coś w tym uniwersum czego nie widzieliście do tej pory? Dostajecie mnóstwo pięknych scen batalistycznych i niesamowite aktorstwo. Ale nie bo Wy dalej będziecie hejtować. Serio lubicie chociaż trochę te Gwiezdne Wojny? A może szanujecie je już jedynie przez nostalgię? Coś czuję że jakby ANH albo inna część starej trylogii wyszła dziś to byście hejtowali tak samo mocno jak TLJ dziś.
I owszem dałem 9/10. Dałem, mimo głupiej sceny w próżni. Mimo nielogiczności pościgu. Mimo słabej dynamiki środkowego aktu. Mimo niepotrzebnego wątku w Canto Bight. Wiecie dlaczego? Bo znowu to poczułem. Znowu poczułem klimat. Ten moment gdy Holdo "ma swój moment" i cisza gdy cała sala robi "wow". Owszem muzyka oryginalna nie była, ale była bardzo wyraźnie zaznaczona. Każde słowo wypowiadane przez Luke'a ma tak wielką wagę. To co Hamil robi mimiką to jakiś kosmos. Adam Driver i Daisy Ridley mają ze sobą niesamowitą chemię. A końcówkę przesiedziałem na krawędzi krzesła.
Nie tak się ogląda Gwiezdne Wojny drodzy fani. Nie ogląda się ESB by stwierdzić że Falcon przeleciał pół galaktyki bez hipernapędu. Ogląda się to chłonąc emocje, klimat i niesamowitą opowieść. Nie podoba się? Proszę w tym momencie wysiąść bo chyba wyrośliście z Gwiezdnych Wojen.
Czy ja wiem? Ja starych części nigdy tak nie odbierałem. W odróżnieniu do s-f, gdzie ukazywano wpływ technologii na kondycję człowieka/ludzkości, tutaj była ona tylko tłem.
Tylko, że książki nie zostały spalone. Zabrała je Rey i Yoda śmieszek dobrze o tym wiedział nabijając się z Luka. Nie brałbym go jako motyw końca kanonu.
Gwiezdne wojny to jest s.f. Nazwa gatunku wzięła się z tego iż POCZĄTKOWO skupiał on dzieła fikcji naukowej, ale z czasem definicja się zmieniła. Gwiezdne wojny to s.f. z podgatunku space opera, gdzie często pojawiają się elementy mistyczne i odchodzące od nauki.
Może tak, że "chujowy scenariusz" to tylko Twoja subiektywna opinia i dla innych kompletnie nic nie znaczy?
Ale może po prostu nie rozumiesz czym miał być ten film? bo to nie miał być film oscarowy, tylko Gwiezdne wojny, które będą łączyły z sobie wszystkie najważniejsze oblicza tej marki.
Tak, tak. To nie miał być dobry film, tylko kiepski. Gwiezdne wojny MAJĄ BYĆ KIEPSKIE. Dzięki, że mi to zgrabnie wytłumaczyłeś :D
Tak, tak. Wiem, że odrobina efektów specjalnych - typu "Leia w próżni" zadowoli co poniektórych. Ale czy nie wystarczyły by wam kreskówki ?
Tak bardzo to. Ale nie od dziś wiadomo, że fandom SW jest chyba najdziwniejszym jaki istnieje. Cóż, zdarza się. Najważniejsze, że Gwiezdne Wojny wróciły na dobre ;)
Ale akurat ci którzy najbardziej krytykują to żaden fandom tylko grupka ludzi, która w żaden sposób się nie angażuje, nie czyta książek czy komiksów, a uważa się za wielkiego fana. /
Zaś ci należący faktycznie do fandomu, jeżdzący na konwenty itp. to ten film chwalą bo zawiera klimat strego kanonu.
Fandom daje 8 gwiazdek lub więcej. Normalni ludzie domagają się czegoś ambitniejszego niż ta kreskówka.
To jest ambitne. Jakbyś znał Star Wars to byś wiedział. Tak to jest jak się idzie na film nie znając kompletnie uniwersum i potem narzeka, że to jest głupie, bo się nie zrozumiało konwencji.
No popatrz. Oglądałem wszystkie filmy, ale widocznie to za mało i się nie znam.
Dla mnie to jest tak ambitne jak kolejny odcinek jakiegoś serialu.
Wyjaśni mi jednak skoro tak wysoko oceniasz część piątą i czwartą mimo tak wielu dziur fabularnych w scenariuszu, to co właściwie jest problemem w scenariuszu ostatniego Jedi. Nudny? Mnie nie nudził. Postacie źle napisane? część tak ale znaczna część (w szczególność Luke i Kylo ren) była bardzo dobrze rozwinięta.
Ale i tak wyżej oceniam niż poprzednie części.
Doceniłem to, że starali się naprostować jakoś tą dziecinadę jaką poprzednio prezentowali Kylo i Luke.
Film jest dla mnie baaardzo przeciętny.
Jakbym oglądał kolejny odcinek serialu Star Trek.
Również wole oryginalną trylogie i Rouge one, ale ten film też mi się podobał pomimo latającej Leji i wątku w kasynie. Uważam go za o wiele lepszy film od TFA pomimo ,że tamten oglądało mi się przyjemniej. Ten z kolej wywarł na mnie dużo większe wrażenie i wzbudził więcej emocji. Co do porównania do Star-Trek to faktycznie coś w tym jest.
A możesz mi wyjaśnić co Cie tak bardzo zaciekawiło w "nowym"? Bo to raczej normalne że znający temat chłonie nowości coś nowego cie zaskoczyło? Ja zauważyłem xero znanej opowieści w nowym opakowaniu, przy okazji popsute nie trzymające się kupy i plejada postaci.. która Ci przypadła do gustu najbardziej. No opowiadaj.. bo jetem ciekaw
Dokładnie tak!
Jak czytam niektóre hejty to mam wrażenie, że oglądaliśmy inne filmy. Do tego większość scen do których ludzie się przyczepiają, została wprost wytłumaczona w filmie czy to słowami czy to szczegółowością ujęć.
Ich relacja to klasyczny retelling archetypów jak "śmierć i kobieta", "piękna i bestia" i "fantom w operze". To aż kipi tą symboliką, w TFA było jeszcze subtelnie ale było. Teraz sprowadzają opowieść na tor romansu. Liczę na odkupienie przez miłość, co byłoby fajnym odwróceniem motywu upadku Anakina przez miłość.
Przy Mad Maxie piszczałem jak mała dziewczynka, a na Blade Runnera na płycie czekam jak na Boże Narodzenie.
Polecam edycję Black and Chrome, czysta elegancja. Blade Runner... powiem tyle - nigdy w kinie takiej grobowej ciszy nie doświadczyłem. Diament. Villeneuve podobno chce nakręcić jeden film Star Wars... to byłoby coś.
Akurat w TFA to chyba twórcy nie robili tego świadomie. W ogóle mam wrażenie, że TFA było pisane byle jak tylko po to by przyciągnąć masę niedzielnych fanów, bo wiele rzeczy jest tam kompletnie nie przemyślanych i naciąganych.
Nie wiem jak miałoby się to udać na chwilę obecną, ale bardzo chciałabym to zobaczyć. Niesamowitą chemię mają pomiędzy sobą i wyjątkowo subtelnie, nie nachalnie prowadzą tę relację, obyśmy się doczekali wielkiego miłosnego BUM w kolejnej części.
Rey będzie z Poe. juz to widać. reżyser bez powodu ich nie zapoznał, w TFA się widzieli i nawet słowa nie zamienili. Chociaż Reylo też prawdopodobne, goła klata też cos zwiastuje.
Luke i Leia też się całowali (w komiksach marvela nawet bardziej niż w filmie) i jakoś okazali sie rodzeństwem. Zresztą w Grze o Tron są wątki kazrodcze to czemu w SW nie mogło by ich być?
"Luke i Leia też się całowali " - to jest właśnie sedno żartu, który napisałem... "Zresztą w Grze o Tron są wątki kazrodcze to czemu w SW nie mogło by ich być?" - bo star wars, mimo zabijania w ilościach hurtowych, to jednak kino familijne, baśń, a nie jakaś telenowela ze smokami.
Luke i Leia się całowali bo orginalnie Lucas planował jeden film a nie od razu całe uniwersum reszta powstała na doklejkę, Mówił wyrażnie w wywiadzie że nie wie jak to się potoczy wątek kazirodczy nie był planowany ani też brat i siostra. Musiało być jakieś uzasadnienie dlaczego Vader ściga tą dwójkę a nie innych ludzi i się znalazło. Wątek Solo - Leia był wiarygodny w swoim czasie i mięta między nimi wyeksponowana. Śliczna księżniczka z dobrego domu i luzak z wielkim krążownikiem. Czyste lata 70 - panienki i samochody kontra podbój kosmosu(apollo) i zakończona wojna w wietnamie w tle palona maryśka. Taki był klimat nie było praktycznie komputerów poza Atari i grą w ponga. To był film dla dzieci i młodzierzy, ale wątek miłosny miał jakieś ręce i nogi na litość boską. Czy w całej galaktyce już nie ma normalnych facetów i normalnych kobiet żeby po tych wszystkich latach pytać "czemu nie mogło by być" wątku kazirodczego? A czemu miałby wogóle być brany pod uwage? Wujek Alois i młodziutka Klara Polzi-Hitler? Geil Rubal-Hitler vs wujek Adolf? Miałem nadzieje że to dziadostwo już mamy za sobą..
W orginale Solo i Leia są głównymi bohaterem tej sagi, nie mieli szczęścia zaznać spokoju, Luke i Vader kreuje polityczno wojenne tło. Leia ma swoje sprawy Solo ma swoje zupełnie jak dwoje nastolatków w ogólniaku. Nic dziwnego że prequele miały całkiem inny klimat, więcej polityki, więcej mieczy świetlnych i dziwacznych kosmitów.. globalizacja oczami dziecka w epoce lepszego CGI. Ten tekst na podryw Padme przez Anakina - o piasku.. zupełnie jak z Bravo Girl. Rekompensata za te wszystkie lata zimnej wojny to marzenie Padme o spokojnym domu bez wojen.
Mineło od tego czasu pół wieku, zmieniła się technologia, CGI jest na porządku dziennym i wymyślanie wątków kazirodczych po prostu głupie zaniżenie oczekiwań. Sory ale dysponując zbudowanym uniwersum można się pokusić o więcej wyrafinowania w budowaniu postaci i wątków. Można się pokusić o coś nowego. Panienka która czuje do gościa mięte i wierzy że go zmieni - całkiem z życia wzięte większość jędz tak ma. Nie szukają szczęścia tylko mocnych wrażeń. Ale wątek kazirodczy.. serio?
Biorąc pod uwagę scenariusze to będzie copy-paste poprzednich części uzupełnione o feministyczną propagandę Ray będzie rządzić, Ray będzie z jakimś młodym lovelasem ale to ona będzie panią domu on będzie dzieci wychowywał.. ewentualnie adoptują kosmitów pierwszy będzie miał na imie Madox.. Biorąc pod uwagę że 2020 to kolejne wybory propaganda ruszy pełną parą, puki to Disney i Kathleen Kennedy niczego innego się nie spodziewam. Nie spodziewam się pomysłowości. Może w kolejnych częsciach jak już sobie odbiją inwestycje i zabiją wszystkie wartości starego universum.
Na 100% tak będzie. Z nich związku narodzi się kolejny Jedi, który będzie chciał być kozakiem jak ojciec, dziadek i pradziadek i w tym celu wymorduje całą galaktykę. A przeciw niemu powstanie kolejna rebelia. O czymś w końcu muszą być te epizody X-MM.