Jak widać coraz więcej twórców filmowych łączy film psychologiczny, czyli głębokie kino zmuszające do refleksji z na pierwszy rzut oka bezsensownym kinem akcji. Pomimo, że nasze społeczeństwoj jest coraz bardziej dojrzałe to i tak niestety spora większość woli iść do kina na bezsensowną strzelaninę. A niestety coraz większe wymagania budżetowe zmuszają do większych zwrotów za film, a przy pokazaniu tylko tego co reżyser chciał pokazać, film mógłby się zwrócić w jednej dziesiątej. Stąd tak śmiałe posunięcie w stworzeniu nowego gatunku filmowego. Jednak ku mojemu zdziwieniu jeszcze żaden taki film mnie nie zawiódł, a Hanna jest idealnym przykładem. Z początku na pozór głupia fabuła o dziewczynce, która zabija pięć razy wiekszych od siebie mężczyzn, ale już po paru minutach widać, że w tak ciekawy sposób reżyser pragnie pobawić się sztuką kinematografii, nami i przekazać coś ważnego.
Ten miszmasz stylów, jakoś mnie nie przekonał. Trochę to dla mnie na siłę zrobione i nie dało klimatu. Jedno co trzeba podkreślić, dobra muzyka i dobre aktorstwo. Niestety pomimo pomieszania stylów, z jednej strony za mało sensacji, z drugij strony za mało dramatu i psychologii.
Też uważam, że to bardzo dobry film i świetnie się ogląda, dzisiaj będę po raz drugi.