Bicia, krzyki, potwory, kolokwialny język, generalnie nadmiar bodźców. Nie dziwcie się potem, że dzieci są mówiąc wulgarnie "popie.....e" i wymagają terapii psychologicznej.
Bo nie wątpię, że rodzic idący z trzylatkiem na ten film- tak dla "wszechstronnego rozwoju" będzie chodził później z tym dzieckiem do psychologa, pedagoga i terapeuty pedagogicznego.
A generalnie dzieci młodsze na tym filmie głównie chodziły do toalety i rozsypywały popcorn- tak w ramach "uczenia szacunku" dla pracy osób zatrudnionych w kinie.