Uwielbiam tę aktorkę pomimo jej dość skromnego dorobku. Kinomani mogą kojarzyć ją z dwóch włoskich arcydzieł: MEDEI Pasoliniego i CASANOVY Felliniego. W pierwszym grała Glauke, księżniczkę Koryntu, która miała nieszczęście wejść w drogę Medei. W drugim była rozpustną mniszką, z którą figlował bohater (sekwencja z jej udziałem to nieoceniony wkład Felliniego w nurt nunsploitation!). Zagrała też w KWIECIE TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY - bezskutecznie napominała Ninetto Davoli, żeby się ustatkował. Ponadto występowała w filmach męża, bardzo ciekawego aktora, Pierre'a Clementi (znamy go np. z PIĘKNOŚCI DNIA). Wyreżyserowane przez niego filmy są bezkompromisowymi eksperymentami, w których liczy się idea, a nie taki banał jak piękno kobiecego ciała. Trochę szkoda, bo któż lepiej niż kochający mąż mógłby ukazać urodę Margareth?