Yoko Ono w kręgach tzw. Alternatywy była znana już dużo wcześniej niż poznał ją John. Nomen omen poznali się ponieważ John odwiedził jedną z jej wystaw. Jedynym przekleństwem Ono było to że zawsze wyprzedzała ludzi o dekadę a jej sztuka plastyczna czy też preformence którym szokowała świat np. odcinanie kawałków jej ubioru przez zgromadzoną publiczność czyn nagrywane utwory np. ten w którym symuluje orgazm były nie zrozumiałe i ganione przez krytykę. Dzięki bogu nadszedł XXI wiek i nagle wszyscy zaczynają się nią zachwycać z to że była prekursorką a to że jej solowe płyty są doskonałe itd itd. A scena alternatywna wręcz zabija się by remix-ować jej stare kawałki. patrz Cd Yes I'm A Witch.
Ps. I skończcie z tymi banialukami na temat Yoko czy Courtney że to one były przyczyną rozpadu kolejno The Beatles czy Nirvany. Gdyby nie one ani jeden ani drugi nie nagrali by tak pięknych płyt U Johna patrz np "Plastic Ono Band", "Imagine" czy "Double Fantasy". A u Kurta " In Uetro" Courtney miała podobno duży wpływ na dobór piosenek na ten album. Niestety taka jest rola Muz miłość wybranka i nienawiść pozozstałych
Dokładnie. Strasznie dziwią mnie posty/opinie na forach fanów Lennona czy Beatlesów winiących o wszystko Yoko Ono... On ją kochał, ale nikt z nich nie potrafi tego zaakceptować - nie wiedzieć czemu...
Dziękuję, wreszcie ktoś obiektywny.
Yoko i Courtney, choć same wiele osiągnęły(kocham Hole niemal tak samo jak Nirvanę) zawsze będą kojarzone ze swoimi mężami. Będą też ganione, że to niby przez nie coś się rozpadło, czy w przypadku Courtney, że to przez nią Kurt uzależnił się od narkotyków. Gdyby każdy trochę bardziej zagłębił się w życie Lennona, czy Cobaina zobaczyłby, że to wszystko nieprawda.