I choć trudno w to uwierzyć, niemal pod każdym względem lepsza od poprzedniczki. Cholernie trudna, ale wynagradzająca wysiłek niesamowitą satysfakcją. To, w jaki sposób ta gra przemyca pewne wartości - np. to, że nikt nie rodzi się złym i nie jest takim z natury, jest dla mnie czymś pięknym, a to wszystko przy minimalnych środkach przekazu - bardziej dosłownych niż w jedynce, ale jednak. O warstwie audiowizualnej nawet nie będę opowiadać bo to jest więcej niż oczywiste - Ori and the Will of the Wisps to chyba najpiękniejsza gra w jaką grałem w życiu. Naprawdę budujące, że w roku 2020, w czasach gdzie cała branża jest nastawiona jedynie na zysk, nadal powstają takie produkcje gdzie widać i czuć na każdym kroku, że ekipa odpowiadająca za projekt nie jest z łapanki tylko dokładnie wie co ma robić, i robi to z pasją.